Aktualności
WSZYSTKICH ŚWIETYCH
Kazanie wygłoszone w czasie Liturgii Słowa i procesji różańcowej na cmentarzu komunalnym.
Na jednym z oddziałów szpitala dziecięcego w Prokocimiu leżał 8-letni Łukasz. Pewnego dnia zadał swojej Mamie przeszywające pytanie: Mamusiu! A kiedy umrę, czy przyjdziesz na mój grób w dniu moich urodzin? Mamusiu! Czy przyjdziesz?
Siostry i Bracia, nasi zmarli podobnie pytają nas dzisiaj: czy przyjdziesz? Czy się pomodlisz? Czy jeszcze pamiętasz? Święty Paweł przypomina nam bardzo ważną prawdę, prawdę która jest fundamentem naszego życia i naszej wiary: „Nikt z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie. Jeżeli żyjemy – żyjemy dla Pana, a jeżeli umieramy – umieramy dla Pana.” To zdanie jest jak światło, które rozprasza lęk przed śmiercią. Pokazuje, że całe nasze życie – od pierwszego do ostatniego oddechu – należy do Boga. Nie jesteśmy tu na ziemi przypadkiem. Nie istniejemy po to, by gromadzić, walczyć, udowadniać coś sobie czy innym. Żyjemy po to, by kochać – a prawdziwa miłość zawsze prowadzi do Boga.
Paweł nie mówi o śmierci ze smutkiem, lecz z wiarą. Bo skoro „Pan umarł i ożył”, to również w naszej śmierci jest ukryta nadzieja. To, co po ludzku wydaje się końcem, dla wierzącego jest przejściem do pełni życia. Żyjemy więc w rękach Boga – i w tych samych rękach umieramy. On jest obecny w naszych radościach i w naszych zmaganiach, w zdrowiu i w chorobie, w początku i w końcu. Ta prawda wzywa nas do życia bardziej świadomego. Skoro należymy do Pana, to nasze słowa, decyzje i relacje też mają do Niego prowadzić. Każdy gest dobra, każde przebaczenie, każdy akt miłości – to małe „tak” wypowiedziane wobec Boga, który jest Panem życia i śmierci.
Święty Paweł zaprasza nas dziś, byśmy nie bali się oddać Bogu steru naszego życia. Bo tylko wtedy, gdy żyjemy dla Niego, nasze życie nabiera sensu. A kiedy przyjdzie czas odejścia, nie będziemy odchodzić w pustkę, lecz w ramiona Tego, dla którego żyliśmy. Bo przecież „jeżeli żyjemy – żyjemy dla Pana, a jeżeli umieramy – umieramy dla Pana.” A więc i w życiu, i w śmierci – należymy do Niego.
Siostry i Bracia, Dzień Wszystkich Świętych po południu, kiedy gromadzimy się pośród mogił naszych zmarłych, to dobry czas dla nas żyjących. To bardzo dobry moment dla naszego zabieganego życia. Bo przecież tak często mówimy że na nic nie mamy czasu, że tyle jeszcze mamy do zrobienia… Nasi zmarli pewnie też tak myśleli. A jednak przyszedł dla nich czas rozstania się z tym światem. I dla nas też kiedyś przyjdzie taki Dzień Wszystkich Świętych, że owszem spotkamy się być może i tutaj na tym cmentarzu, ale wtedy i my będziemy przykryci mniej lub bardziej okazałymi nagrobkami – tak jak ci nasi bliscy tu spoczywający. I wówczas wołać będziemy z tamtego świata, jak ten 8-letni Łukasz z Prokocimia: Czy przyjdziesz na mój grób? Mamusiu, Tatusiu, czy przyjdziesz? Mężu, Synu, Przyjacielu! Czy przyjdziesz? Czy przyjdziesz i zechcesz mi pomóc? Bo ja sam sobie już nie mogę pomóc. A Ty możesz dla mnie zrobić wszystko. Przynieś piękne kwiaty, okazałe znicze – tak poustawiaj je na moim grobie, bo to wszystko Tobie pomaga, bo ten wystrój mojej mogiły to on jest dla Ciebie – Nie dla mnie. Ja oczekuję wstawiennictwa u Boga! Ja potrzebuję Twojej modlitwy. Twojego odpustu ofiarowanego za mnie, potrzebuję Komunii świętej przyjętej w mojej intencjach. Potrzebuje twojej łaski uświęcającej.
Bo teraz to już wszystko wiem. Wiem, że nie zdążyłem na ziemi powierzyć swojego życia w ręce Miłosiernego Ojca. A teraz już nie mogę. Teraz to Ty możesz zrobić to w moim imieniu. Proszę Cię zrób to, oddaj mego ducha w ręce Boga. Proszę Cię, poproś Jezusa – tak jak Marta i Maria zrobiły to w imieniu Łazarza – ale nie proś bym wrócił na ziemię, poproś Jezusa, bym powstał do Prawdziwego Życia, do Jedynego Życia – do Życia Wiecznego. Proszę Cię, błagaj Jezusa o miłosierdzie nade mną – bo teraz to już wszystko wiem. Wiem, że to Jezus jest drogą i prawdą i życiem. Wiem, że wiele rzeczy na ziemi wydaje się być tą drogą, ale te drogi prowadzą na manowce. Teraz już wiem, że te ziemskie prawdy prowadzą do przyjemności, ale nie do radości. Teraz wiem, że to ziemskie życie jest ciągłym umieraniem, a dopiero po śmierci zaczyna się Życie. Ja już to wszystko wiem.
Wiem, że wcześniej pragnąłbym pojednania z moim bratem. Wcześniej prosiłbym o przebaczenie mojego sąsiada. Wcześniej skończyłbym te ciche dni z żoną. Wcześniej zacząłbym prowadzić moje dzieci na niedzielną Eucharystię. Wcześniej… Wiele rzeczy zrobiłbym wcześniej… Ale teraz już nic nie mogę. Teraz moje zbawienie jest w Twoich rękach, moje zbawienie jest w Twoim sercu.
Możesz mi pomóc dopóki serce to bije. Ale proszę Cię, pospiesz się … bo tego nie jestem pewien – tego jednego nie jestem pewien, czy to serce bić nie przestanie jeszcze dzisiaj.
Mamusiu, czy przyjdziesz na mój grób? Czy ofiarujesz mi najpiękniejszy prezent? Mamusiu, czy się za mnie pomodlisz?
Ks. Piotr Ryndak


